wtorek, 24 stycznia 2012

Z kim rząd konsultował ACTA? Z reprezentantami twórców

W odpowiedzi na zarzuty, że polski rząd nie przeprowadził społecznych konsultacji w sprawie ACTA Ministerstwo Kultury ujawniło, do jakich organizacji przesłało projekt dokumentu. Okazuje się, że większość z nich reprezentuje twórców.


Od kilku dni internauci i przedstawiciele organizacji pozarządowych zarzucają rządowi, że nie przeprowadził społecznych konsultacji. Wczoraj minister kultury Bogdan Zdrojewski odniósł się do zarzutów, mówiąc, że "rząd podjął decyzję nie tylko o ujawnieniu tego dokumentu, ale przesłaniu go podmiotom do konsultacji społecznych dotyczących całości spraw wynikających z tych przepisów". Dokument miał przesłać 30 organizacjom 11 maja 2010 roku.

- Jeżeli wysłanie informacji do kilku zaprzyjaźnionych organizacji jest zdaniem ministra Zdrojewskiego konsultacjami społecznymi, to najwyraźniej mamy trochę inne zdanie temat tego, co to są konsultacje społeczne - ripostował Jarosław Lipszyc z Fundacji Nowoczesna Polska. Według niego, konsultacja społeczna, "to nie jest proces, w wyniku którego od instytucji uzyskuje się potwierdzenie własnych poglądów". - Konsultacja społeczna, to publikacja dokumentu i poddanie go osądowi wszystkich potencjalnie zainteresowanych instytucji i osób, po to, by wysłuchać ich zdania i opinii, a następnie wyciągnąć z tych opinii wnioski. Tego procesu nie było - dodaje.

Dziś po południu rzecznik ministra kultury Maciej Babczyński przysłał PAP dokument z 11 maja 2010 roku, w którym Bogdan Zdrojewski zwraca się z prośbą do 27 organizacji i instytucji o uwagi i komentarze ws. ACTA.

Lista organizacji poproszonych o komentarz

W piśmie przewodnim minister pisze, że "do tej pory negocjacje miały charakter niejawny", ale w wyniku ustaleń dokonanych podczas ostatniej rundy negocjacyjnej (Wellington, 12-16 kwietnia br.), 21 kwietnia 2010 r. na stronie internetowej Komisji Europejskiej został opublikowany aktualny tekst negocjowanego porozumienia.

Rzecznik wymienił instytucje, do których skierowano prośbę o uwagi ws. ACTA: 1. BusinessSoftware Alliance, Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak; 2. Federacja Stowarzyszeń Naukowo Technicznych NOT; 3. Fundacja Ochrony Twórczości Audiowizualnej; 4. Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych; 5. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji; 6. Polska Izba Komunikacji Elektronicznej; 7. Polskie Stowarzyszenie Wytwórców Produktów Markowych ProMarka; 8. Stowarzyszenie Aktorów Filmowych i Telewizyjnych SAFT; 9. Stowarzyszenie Architektów Polskich; 10.Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych SAWP; 11. Stowarzyszenie Autorów i Wydawców "Polska Książka"; 12. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS; 13. Stowarzyszenie Dystrybutorów Programów Telewizyjnych "SYGNAŁ"; 14. Stowarzyszenie Filmowców Polskich; 15. Stowarzyszenie Ochrony Własności Przemysłowej; 16. Stowarzyszenie Polski Rynek Oprogramowania PRO; 17. Stowarzyszenie Twórców Ludowych; 18. Stowarzyszenie Wydawców REPROPOL; 19. Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych KOPIPOL; 20. Telewizja POLSAT S.A.; 21. Telewizja Polska S.A.; 22. TVN S.A.; 23. Związek Artystów Scen Polskich ZASP; 24. Związek Artystów Wykonawców STOART; 25. Związek Polskich Artystów Fotografików; 26. Związek Polskich Artystów Plastyków; 27. Związek Producentów Audio Video ZPAV

"Nie nazywajmy tego konsultacjami społecznymi"

Listę skomentował na swoim blogu dziennikarz "Gazety Wyborczej" Tomasz Grynkiewicz. - To jest lista, o której resort pisze: "konsultacje społeczne". Szanowny Panie Ministrze, pracuję w korporacji, której nieobojętne są prawa autorskie i ich przestrzeganie. Ja sam nie identyfikuję się z wieloma formami protestu oraz twierdzeniami wygłaszanymi przez przeciwników ACTA. Ale bądźmy uczciwi. Nie nazywajmy konsultacji z beneficjentami harmonizacji i ujednolicania przepisów o prawie własności intelektualnej, konsultacjami społecznymi - napisał.


Materiał pochodzi  z http://wiadomosci.gazeta.pl

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Chcesz dotację, zatrudnij urzędnika - PO GODZINACH PISZĄ WNIOSKI O UNIJNE DOFINANSOWANIE

Sprawdzenie wniosku - 500 złotych, dodatkowe tysiąc złotych płatne po przyznaniu dotacji - taki cennik mają urzędnicy, którzy dorabiają sobie na unijnym doradztwie - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Proceder, choć nieetyczny, jest legalny, bo przepisy dotyczące oceny wniosków o unijne dotacje zawierają luki.
Jak pisze gazeta, urzędnicy, którzy w swojej pracy przydzielają środki unijne wykorzystują luki w prawie i po godzinach piszą wnioski o dotacje. Zwykle ze swoją ofertą nie zwracają się bezpośrednio do przedsiębiorców, ale do firm doradczych, które pomagają w uzyskaniu dotacji.


 W środowisku wiadomo, że przechodzą tylko wnioski pisane przez osoby, które pracowały w instytucjach organizujących konkursy bądź są z nimi powiązane – mówi w rozmowie z "DGP" Renata Kaczyńska-Maciejowska, dyrektor zarządzający w firmie szkoleniowej Prospera Consulting.

Gazeta opisuje przypadek jednego z urzędników z woj. warmińsko-mazurskiego. W e-mailach rozsyłanych do potencjalnych klientów chwalił się, że w ub. roku pozyskał dla firm prawie 6 mln zł. Za sprawdzenie i poprawienie wniosku chce 500 zł. Jeżeli firma otrzyma dofinansowanie – 1000 zł dodatkowo. Aby uniknąć zarzutu, że opracowuje wnioski, które potem sam ocenia, pracuje tylko dla przedsiębiorców z innych województw.

Luki w przepisach 

Jak pisze dziennik, firmy płacą, bo liczą, że dzięki temu zyskają przewagę w konkursie. Urzędnicy, którzy wdrażają unijne programy na bieżąco śledzą bowiem procedury dotyczące unijnych dotacji.

Proceder jest legalny, bo przepisy dotyczące oceny wniosków zawierają luki. Kary grożą tylko urzędnikom, którzy oceniają projekty, w których przygotowaniu sami brali udział - pisze "DGP".



Źródłohttp://www.tvn24.pl/12690,1732322,0,1,chcesz-dotacje--zatrudnij-urzednika,wiadomosc.html