Mieszkańcy nie będą mogli latami blokować ważnych inwestycji. Dzięki zmianom w kodeksie cywilnym zaproponowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości, tory szybkiej kolei, tramwaju czy wyciąg narciarski będzie można zbudować na prywatnym terenie, bez zgody właściciela gruntu.
- Nie zgadzamy się na żadną nową kolej. Ludzie pozaciągali kredyty we frankach i dziś mają do spłacenia więcej, niż wart jest dom, więc nikt stąd się nie wyprowadzi. Nikt nie chce słuchać co 20 minut gwizdu pędzącego pociągu - mówi mieszkaniec Duchnic pod Warszawą (chce być anonimowy) z komitetu protestacyjnego "Nie dla Kolei Dużych Prędkości". Trasa pociągu szybkiej kolei, który połączy Warszawę z Łodzią, Poznaniem i Wrocławiem, ma biec w pobliżu liczących blisko tysiąc mieszkańców Duchnic, zaledwie 300 metrów od domu protestującego mężczyzny i jego sąsiadów.
I choć inwestycja ma być budowana w latach 2020-2030, to już dziś rząd przygotowuje się na ewentualne protesty.
Służebność od kilku lat ułatwia już budowę gazociągów, wodociągów, rur kanalizacyjnych czy linii energetycznych.
Jest też tańsza niż wykup gruntu.
Pomysł ministerstwa cieszy samorządowców, bo na tej samej zasadzie będzie można budować trakcje trolejbusowe i tory tramwajowe. Z nowych rozwiązań skorzystać mogą także narciarze. Przepis ma złamać np. opór górali blokujących w przyszłości budowę nowych wyciągów narciarskich.
Co więcej, nowelizacja otwiera też furtkę do legalizacji już istniejących inwestycji. Ma to o tyle znaczenie, że w PRL-u - zwłaszcza słupy energetyczne i rurociągi - budowano często bez zezwoleń. Dziś właściciele działek domagają się ich usunięcia.
Adrian Furgalski, ekspert transportowy, ocenia, że nowe prawo może niewiele zmienić. - Protestów nie da się uniknąć, zwłaszcza na terenach mocno zurbanizowanych, tak jak to jest pod Warszawą. Dla inwestora lepiej, jak wykupi teren, bo wtedy będzie mógł z nim robić co chce, a nie będzie zależny od prywatnego właściciela - podkreśla Furgalski.
Nowe prawo czeka na przyjęcie przez rząd. Może to się stać w najbliższych miesiącach. Potem zmiany w kodeksie cywilnym musi zatwierdzić Sejm.
I choć inwestycja ma być budowana w latach 2020-2030, to już dziś rząd przygotowuje się na ewentualne protesty.
Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje, by dzięki nowelizacji kodeksu cywilnego można było kłaść tory na prywatnych działkach, bez konieczności ich wykupu. Jeśli kolejarze nie będą mogli się dogadać z właścicielem terenu, pójdą do sądu, który ustanowi tzw. służebność na gruncie. W zamian właściciel ziemi dostanie jednorazową lub roczną opłatę, ustaloną przez sąd. Ile? Nie wiadomo.
Służebność od kilku lat ułatwia już budowę gazociągów, wodociągów, rur kanalizacyjnych czy linii energetycznych.
Jest też tańsza niż wykup gruntu.
Pomysł ministerstwa cieszy samorządowców, bo na tej samej zasadzie będzie można budować trakcje trolejbusowe i tory tramwajowe. Z nowych rozwiązań skorzystać mogą także narciarze. Przepis ma złamać np. opór górali blokujących w przyszłości budowę nowych wyciągów narciarskich.
Co więcej, nowelizacja otwiera też furtkę do legalizacji już istniejących inwestycji. Ma to o tyle znaczenie, że w PRL-u - zwłaszcza słupy energetyczne i rurociągi - budowano często bez zezwoleń. Dziś właściciele działek domagają się ich usunięcia.
Adrian Furgalski, ekspert transportowy, ocenia, że nowe prawo może niewiele zmienić. - Protestów nie da się uniknąć, zwłaszcza na terenach mocno zurbanizowanych, tak jak to jest pod Warszawą. Dla inwestora lepiej, jak wykupi teren, bo wtedy będzie mógł z nim robić co chce, a nie będzie zależny od prywatnego właściciela - podkreśla Furgalski.
Nowe prawo czeka na przyjęcie przez rząd. Może to się stać w najbliższych miesiącach. Potem zmiany w kodeksie cywilnym musi zatwierdzić Sejm.
Materiał pochodzi z www.emetro.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz